piątek, 6 marca 2015

Rozdział piąty

Rozdział piąty

Przez ostatni tydzień nie rozmawialiśmy, starałam się z nim nie widywać. Cały ten czas myślałam o tym co się stało. Codziennie karciłam się za to, że myślę o tym pocałunku. Udało mi się, od czterech dni nie mam nowych kresek. Boje się, że jak znowu spojrzę w oczy Justin'owi to będę chciała go pocałować. Nie! Nie mogę! To mój kuzyn...
Miałam nadzieje, że i dziś gdy będę szła do kuchni na śniadanie jego tam nie będzie. Ubrałam się w krótkie spodenki z wysokim stanem w kolorze czarnym i białą bluzkę odsłaniającą trochę brzuch. Nie zapomniałam też o codzienności - bransoletki. Chciałam po zjedzeniu wyjść na plaże. Spokojnie, może go tam nie ma. Nie udało mi się. Justin był w pomieszczeniu.
- Cześć... - powiedział przeżuwając ostatnie kawałki kanapki.
Nie odpowiedziałam, nie chciałam na niego patrzeć. Wstał i stanął obok mnie, gdy robiłam sobie śniadanie. Nie wytrzymałam i spojrzałam mu w oczy.
Nie wytrzymam.
Musisz!
Nie, nie dam rady!
Ahh.. ale ty musisz!
Ale ja nie dam rady! - toczyłam bitwę w moim umyśle. Zbliżyłam do niego i musnęłam jego usta. Nie odwzajemnił. Odsunęłam się i dotknęłam swoich ust.
- Przepraszam... - wróciłam do swojej poprzedniej czynności.
Stał chwilę w bezruchu, naglę chwycił mnie za nadgarstek. Obrócił w swoją stronę i wpił się w moje usta. Podniósł mnie i posadził na blacie. Stanął pomiędzy moimi nogami nie przestając mnie całować.
- Justin, nie możemy - powiedziałam.
- Wiem, ale nie przestanę - odpowiedział.
Znów mnie pocałował.
- Dlaczego?
- Bo ani ty, ani ja nie chcemy, żebym przestał - oddałam pocałunek.
Wziął mnie na ręce i skierował się w stronę schodów.
- Nie rób tego... Nie możesz...
- Wiem, ale nie potrafię przestać.
Całował mnie cały czas. Mimo, że kazałam mu przerwać to nie chciałam, żeby to zrobił. Chciałam się z nim kochać. Chciałam, żeby to on... zabrał mi moje dziewictwo. Położył mnie na swoim łóżku i zaczął całować po obojczyku, włożył rękę pod T-shirt.
- Jesteś pewien? - spytałam kiedy zdjął swoją bluzkę i rzucił ją obok mojej.
- Ja? Tak, a ty?
- Tak.
Odpiął guzik od moich spodenek i powoli je zsunął. Leżałam przed nim w samej bieliźnie.
- Mówiłem, że to dobry wybór - uśmiechnął się.
Miałam na sobie bieliznę z Victorii Secret, tą którą kupiliśmy razem.
- Justin? - powiedziałam gdy zrzucił z siebie spodnie, a moim oczom ukazały się bokserki od Calvin'a Klein'a. Wiedziałam, że będzie nosił taką bieliznę.
- Tak?
- Bo... głupio mi to mówić, ale ja..
- Na prawdę?
- Yhmm..
- I na pewno chcesz to ze mną zrobić?
- Tak..
- Szczęściarz ze mnie - pocałował mnie mocniej niż kiedykolwiek ktokolwiek.
 Odpiął mój stanik i zdjął moje figi. Na chwilę się zatrzymał i wpatrywał we mnie.
- Przestań!
- Nie mogę, jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką widziałem.
Zdjęłam jego bokserki, założył prezerwatywę i delikatnie we mnie wszedł. Falował biodrami i wprowadzał nas obu w cudowną krainę odprężenia.


~.~
Jak myślicie czy Bree się "ukaże"? 
Jak mocno? Czy słabo? Może w ogóle?



1 komentarz:

  1. O Boże, wiem że nie jestem spostrzegawcza ale dopiero teraz doszło do mnie, że oni przecież są rodziną...XD Mimo to czytałam wszstko z lekkim uśmiechem :3

    OdpowiedzUsuń