Rozdział trzynasty
*oczami Justina*
Kiedy ujrzałem Bree za drzwiami poczułem jakby kamień spadł mi z serca. Przyszła, przytuliła i poprosiła, żebym nigdy jej nie puszczał. Nie zrobiłem nic innego jak po prostu mocno ją do siebie przysunąłem i objąłem ramionami jej chude ciałko. Zamknąłem za nami drzwi, nie puszczając szatynki. Usiedliśmy na kanapie, a ona zaczęła płakać.
- Hej, co się stało? - zapytałem zdenerwowany. - Gdzie byłaś cały ten czas? Ktoś cię skrzywdził?
Wybuchnęła jeszcze większym płaczem.
- Justin... ja nie chcę o tym rozmawiać - powiedziała i położyła głowę na moim ramieniu.
- Jesteś zmęczona, może się położysz?
Skinęła głową i ledwo stanęła na nogach. Postanowiłem zanieść ją na górę. Wziąłem jej lekkie ciałko na ręce i podniosłem.
- Zostaw, dam radę.
- Kogo próbujesz oszukać? - spytałem wchodząc na schody.
Zaniosłem ją do jej pokoju i położyłem na łóżku. Chciałem zdjąć jej buty, ale szybko odskoczyła. Jak by była się dotyku, ale przed chwilą sama mnie dotykała.
- Spokojnie, to tylko ja. Nie bój się. Chciałem tylko, żeby było ci wygodniej.
- Przepraszam to moja wina - odpowiedziała. - Możesz zdjąć mi buty? Chyba, że zmieniłeś zdanie.
Nic nie powiedziałem tylko zsunąłem jej Nike ze stóp i zaniosłem do garderoby.
- Poczekaj - odezwałem się i pokierowałem się do mojej sypialni.
Wyjąłem czarny t-shirt i wróciłem do Bree. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Zdjąć ci bluzkę, czy sama to zrobisz?
- Dam radę - gdy odpowiedziała wstałem i ruszyłem w kierunku drzwi.
Już chciałem wychodzić kiedy szatynka cichym, nieśmiałym głosem odezwała się.
- Justin, zostaniesz ze mną? Proszę.
- Jasne... - usiadłem na fotelu w kącie pokoju.
Dziewczyna miała już ubraną moją koszulkę i przykryła się kołdrą.
- Yyy.. Przyjdziesz obok? - spytała zmieszana, a ja oniemiałem.
Myślałem, że wróci tylko po swoje ciuchy, albo w ogóle, a ona przychodzi, przytula mnie i prosi bym z nią spał. Zdjąłem t-shirt i spodnie następnie położyłem się na łóżku, a dziewczyna położyła głowę na mojej klatce piersiowej.
- Dziękuje - powiedziała cicho i lekko pocałowała mnie w policzek.
Całą noc patrzyłem jak śpi, jak oddycha. Dopiero nad ranem zasnąłem.
Obudziłem się około 10:00 kiedy Bree wychodziła z łazienki w nowym ubraniu. Miała na sobie białą spódniczkę, a do środka włożoną czarną bluzkę w koronkę, na wszystkim miała biały cieniutki sweterek zakrywający całe ręce. Włosy upięła w warkoczyk.
- Ślicznie wyglądasz - powiedziałem.
- Dziękuje, nawet nie wiesz jak dobrze mi się spało. Tęskniłam tak strasznie.
- Ja też - musnąłem jej usta kiedy ona odskoczyła.
- Nie, Justin. My nie możemy. Jesteśmy kuzynostwem. Twoja mama niedługo wraca, tak samo niedługo kończą się wakacje. Ty pojedziesz do collegu, a ja pójdę do szkoły. Nasze drogi się rozejdą. Tak nie może być. Zapomnij o tym.
- Ale nie potrafię - totalnie zdziwiła mnie jej wypowiedzieć, ja nie chciałem o tym zapominać, nie potrafiłem.
- Jesteś zmęczona, może się położysz?
Skinęła głową i ledwo stanęła na nogach. Postanowiłem zanieść ją na górę. Wziąłem jej lekkie ciałko na ręce i podniosłem.
- Zostaw, dam radę.
- Kogo próbujesz oszukać? - spytałem wchodząc na schody.
Zaniosłem ją do jej pokoju i położyłem na łóżku. Chciałem zdjąć jej buty, ale szybko odskoczyła. Jak by była się dotyku, ale przed chwilą sama mnie dotykała.
- Spokojnie, to tylko ja. Nie bój się. Chciałem tylko, żeby było ci wygodniej.
- Przepraszam to moja wina - odpowiedziała. - Możesz zdjąć mi buty? Chyba, że zmieniłeś zdanie.
Nic nie powiedziałem tylko zsunąłem jej Nike ze stóp i zaniosłem do garderoby.
- Poczekaj - odezwałem się i pokierowałem się do mojej sypialni.
Wyjąłem czarny t-shirt i wróciłem do Bree. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Zdjąć ci bluzkę, czy sama to zrobisz?
- Dam radę - gdy odpowiedziała wstałem i ruszyłem w kierunku drzwi.
Już chciałem wychodzić kiedy szatynka cichym, nieśmiałym głosem odezwała się.
- Justin, zostaniesz ze mną? Proszę.
- Jasne... - usiadłem na fotelu w kącie pokoju.
Dziewczyna miała już ubraną moją koszulkę i przykryła się kołdrą.
- Yyy.. Przyjdziesz obok? - spytała zmieszana, a ja oniemiałem.
Myślałem, że wróci tylko po swoje ciuchy, albo w ogóle, a ona przychodzi, przytula mnie i prosi bym z nią spał. Zdjąłem t-shirt i spodnie następnie położyłem się na łóżku, a dziewczyna położyła głowę na mojej klatce piersiowej.
- Dziękuje - powiedziała cicho i lekko pocałowała mnie w policzek.
Całą noc patrzyłem jak śpi, jak oddycha. Dopiero nad ranem zasnąłem.
Obudziłem się około 10:00 kiedy Bree wychodziła z łazienki w nowym ubraniu. Miała na sobie białą spódniczkę, a do środka włożoną czarną bluzkę w koronkę, na wszystkim miała biały cieniutki sweterek zakrywający całe ręce. Włosy upięła w warkoczyk.
- Ślicznie wyglądasz - powiedziałem.
- Dziękuje, nawet nie wiesz jak dobrze mi się spało. Tęskniłam tak strasznie.
- Ja też - musnąłem jej usta kiedy ona odskoczyła.
- Nie, Justin. My nie możemy. Jesteśmy kuzynostwem. Twoja mama niedługo wraca, tak samo niedługo kończą się wakacje. Ty pojedziesz do collegu, a ja pójdę do szkoły. Nasze drogi się rozejdą. Tak nie może być. Zapomnij o tym.
- Ale nie potrafię - totalnie zdziwiła mnie jej wypowiedzieć, ja nie chciałem o tym zapominać, nie potrafiłem.
*oczami Bree*
*trzy dni potem*
Muszę powiedzieć mu prawdę. Nie potrafię dalej tego w sobie tłumić. Ruszyłam w stronę jego pokoju i lekko zapukałam po czym weszłam.
- Możemy porozmawiać?
- Jasne, o czym? - odpowiedział. - Siadaj - wskazał miejsce na łóżku.
- To będzie długa rozmowa.
- Mamy czas.
Opowiedziałam mu o wszystkim. O tym co działo się jak odszedł. O Ethanie, ale nie wspominałam, że on zna Justina. Opowiedziałam wszystko oprócz tego dlaczego właściwie wróciłam.
- To dlaczego tu jesteś skoro tam miałaś tak dobrze? Tylko mi nie mów, że tęskniłaś.
- Nie miałam tak dobrze jak ci się to wydaje...
- Jak to? Z tego co mówisz..
- Podawał mi heroinę, a uciekłam bo chciał mnie zgwałcić - przerwałam mu.
- Nie żartuj sobie ze mnie.
- To jest według ciebie śmieszne? Myślisz, że mi jest do śmiechu? Czy też było jak wbijał mi igły w żyły i ściągnął na siłę spodenki?
- Bree.. Na prawdę?
Nic nie powiedziałam tylko wybuchłam śmiechem, razem z histerycznym płaczem. On mi nie wierzy? Udowodnić mu? Nie ma sprawy... Podwinęłam rękaw i podsunęłam mu rękę na wysokość twarzy. Wpatrywał się w kilka dziurek po igłach.
- Jesteś uzależniona?
- Obawiam się, że tak..
- Zabije tego gnojka. Jak się nazywa?!
- Justin spokojnie proszę..
- Jak mam być spokojny. Uzależnił cię od narkotyków, jak mu za nie zapłaciłaś?
- W tym problem..
- Jaki?
- Chciał mnie.. wykorzystać..
- Zgwałcił cię?!
- Chciał, ale mu się nie udało...
- Jesteś uzależniona?
- Obawiam się, że tak..
- Zabije tego gnojka. Jak się nazywa?!
- Justin spokojnie proszę..
- Jak mam być spokojny. Uzależnił cię od narkotyków, jak mu za nie zapłaciłaś?
- W tym problem..
- Jaki?
- Chciał mnie.. wykorzystać..
- Zgwałcił cię?!
- Chciał, ale mu się nie udało...
~.~
No to mamy kolejny! Jak wasze odczucia? Jak myślicie co się będzie działo dalej!
10 KOM = NOWY ROZDZIAŁ
Pozdrawiam!

Świetny rozdział! :D Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńOjojoj. Ciekawe co zrobi Justin jak dowie się kto skrzywdził Bree. Boski rozdział.
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga *.*
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga *.*
OdpowiedzUsuńCudny *͵*
OdpowiedzUsuńSię porobiło, ciekawe co Justin zrobi jak dorwie tego [cenzura]... Już się nie mogę doczekać, szybko next <3
OdpowiedzUsuńzajebisty blog dziewczyno, ciekawa jestem jak Justin zareaguj jak Bree mu powie ze to ten skurwysyn. czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńuwielbiam *-* uwielbiam *-* uwielbiam *-* uwielbiam *-*
OdpowiedzUsuńSuuuuper ! <3
OdpowiedzUsuńJejku zarąbisty ! :) Szybko bo czrkam na następny ! *-* ;*
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny!;*
OdpowiedzUsuń