piątek, 22 maja 2015

Rozdział dwudziesty-pierwszy

Rozdział dwudziesty-pierwszy 

Justin nic nie powiedział tylko szedł dalej, nic nie rozumiałam. Zachowywał się tak jak nigdy dotąd. Tak jakby mu coś odbiło.
- Halo?! Zadałam ci pytanie! - krzyknęłam na niego i chwyciłam za bark.
- Nic! Powiedziałem, że długo cię nie było i zaczynałem się martwić.
Na jego twarzy pojawił się grymas, który wskazywał, że czegoś mi nie mówi. Może nie znam go za długo, ale poznałam to w jego oczach. Jeszcze nie wiem co ukrywa, ale dowiem się na pewno, i do tego teraz. 
- Yhmm.. Już ci wierzę.. Justin o co chodzi? Powiedz mi prawdę! 
Chwilę stał i zastanawiał się co mi powiedzieć, a ja go tylko ponaglałam.
- Ten gościu, był jakiś dziwny...
- Will? To normalny facet, tylko gadaliśmy.. - chciałam kontynuować kiedy doszło do mnie o co tak na prawdę chodzi. - Chwileczkę, ty jesteś zazdrosny?!
Szatyn szybko zaprzeczył, ale doskonale wiedziałam jaka jest prawda. Zaśmiałam się i nie mogłam ukryć uśmiechu. Pierwszy raz ktoś był o mnie zazdrosny. 
- Jesteś zazdrosny - stwierdziłam z śmiechem w głosie.
- Dobra! Jestem! - przyznał wreszcie. - Nie dziw mi się. Ten koleś zjadał cię żywcem. Nie patrzył na twoje oczy przy rozmowie tylko w twoje cycki.
- Bo to fajne cycki - zaśmiałam się.
- Zgadzam się, ale to nie o tym rozmawiamy! 
- Nie masz czym się przejmować! Niech sobie patrzy! Nic na to nie poradzę, jesteśmy na plaży - podeszłam do niego i przytuliłam.
- Nikt nie będzie patrzył na moją dziewczynę, tak jak tylko ja mogę... - powiedział głosem 'zbitego pieska', a ja wybuchłam śmiechem. Był taki kochany. 
- Dziękuje - powiedziałam i pocałowałam go mocno w usta.
- Za co? Za tą chorą akcje?
- Owszem, nikt nigdy nie był o mnie zazdrosny. To kochane, że to zrobiłeś, ale niech taka sytuacja się więcej nie powtórzy, bo wychodzę na debilkę z chłopakiem idiotą. Następnym razem kiedy poczujesz ochotę przywalenia komuś, bo na mnie patrzy zrób coś innego. Dobrze?
- Oczywiście. Czuje skruchę i postanawiam poprawę - wybuchnęliśmy śmiechem, a Justin wykorzystując sytuacje chwycił mnie i przerzucił na plecy. 
- Przestań, głupku! - krzyczałam i piszczałam. - Ludzie tutaj są i patrzą, debilu!
- Niech patrzą i wiedzą, że jesteś moja i tylko moja!
Znów się zaśmiałam i wiedziałam, że już nic nie poradzę. Justin zaniósł mnie tak na sam ręcznik, a blisko nie było. Mimo, że kilka razy mówiłam, że jestem ciężka i ma mnie postawić on protestował.

*wieczór*
Christian zaraz po tym jak zamówiliśmy jedzenie po powrocie z plaży zaproponował wyjście do klubu. Stwierdziliśmy, że pójdziemy po zjedzeniu chińszczyzny, ale dlatego, że dostawa się spóźniała postanowiłam wziąć prysznic i przygotować sobie ubranie. Gdy już się wykąpałam do łazienki poszedł Justin, ale przed tym powiedział mi, że bardzo chciałby zobaczyć mnie w dziewczęcym wydaniu. Dostał za to ode mnie, ale w sumie miał racje. Zawsze nosiłam spodenki, bluzkę za dużo o dwa rozmiary, albo crop-top. Widocznie miał swoje potrzeby chłopak. Wybuchłam śmiechem na to o czym myślę. Powiedziałam mu jeszcze przez drzwi od łazienki, żeby nie żałował swoich słów i nie był znów zazdrosny. Uszykowałam sobie ubranie i schowałam je pod pościelą. Buty troszkę wystawały, ale wyglądało to śmiesznie więc postanowiłam tak zostawić. Gdy Justin wyszedł po kąpieli w samym ręczniku owiniętym wokół bioder, nie powiem, że nie zrobiło mi się gorąco. Szybko odsunęłam te myśli, gdy chłopak zabrał bokserki i znów zniknął za drzwiami pomieszczenia. Usłyszałam jak Christian krzyczy z kuchni, że jedzenie już jest. W koszulce Justina i majtkach wyszłam z pokoju. Usiadłam i razem z chłopakiem zajadaliśmy się chińszczyzną. Po krótkiej chwili dołączył do nas szatyn ubrany w zwykłe czarne jeansy i białą opinającą się na jego klatce bluzkę. Włosy jak zwykle ułożył ku górze, a jego perfumy były nieziemskie. Po zjedzeniu szybko pobiegłam się ubrać i przygotować. Pomalowałam się dość mocno, jak nigdy. Ma być w końcu dziewczęco. Na oczach miałam mocne czarne kreski i krwistoczerwoną szminkę na ustach. Włosy upięłam w wysoką kitkę. Ubrałam wcześniej uszykowany komplet. Paznokcie jak zawsze miałam pomalowane na czarno, także idealnie dopasowały się do gorsetu. Gdy byłam gotowa wyszłam z sypialni i skierowałam się do salonu, w którym siedzieli gotowi chłopcy i oglądali mecz. Wykorzystałam to, że byli zajęci i nalałam do trzech kieliszków czerwonego wina, na dobry początek nocy. W końcu niedługo wracam do szkoły, a oni idą na studia. 
- Wypijecie ze mną toast? - zapytałam, zwracając na siebie przy tym uwagę.
Justin spojrzawszy na mnie wstał i usiadł. Dosłownie. Chciał coś powiedzieć, ale zabrakło mu mowy. Za to Christian nie krył zdziwienia i cały czas paplał:
- Nie no wiedziałem, że ona jest ładna, ale taka kobieca? Co się z nią stało. Gdzie jest Bree i co z nią zrobiłaś?!
Podeszli do mnie i chwycili za kieliszki, z ust "mojego chłopaka" uciekło ciche 'wow'. Zaśmiałam się pod nosem i podniosłam swój kieliszek.
- Chciałabym wam bardzo podziękować za zaproszenie mnie do was, do Los Angeles, w te ostatnie dni waszej wolności, jak i mojej. Mimo że niedługo idziecie do collegu i zapewne chcielibyście być sami i robić różne dziwne i niedozwolone rzeczy, to zabraliście mnie ze sobą. Chciałabym wznieść toast za ciebie Christian, żeby świetnie poszło ci na studiach tak jak tobie Justin, ale przede wszystkim... Wznoszę toast za dzisiejszą noc. By była jedną z naszych najlepszych nocy w życiu, żebyście kupili mi czasem alkohol, bo nikt nie chcę mi tutaj go sprzedać, oraz byście się świetnie bawili. Jakkolwiek. Justin jednak pamiętaj, że nadal jesteśmy razem i wkurwisz mnie jak mnie zdradzisz - chłopacy parsknęli śmiechem, jednak mi nie było do śmiechu, mówiłam poważnie, ale musiałam kłamać, o naszym związku, no bo co to za związek. - Ty Christian postaraj się nie drzeć się całą noc z rozkoszy, i takie tam. A teraz, stuknijmy się w końcu tymi kieliszkami!
Wyszliśmy z apartamentu i wyszliśmy na tłoczną ulice LA. Skierowaliśmy się na postój taksówek, która zawiozła nas do klubu znalezionego w internecie przez Justina.
Szykuje się świetna noc.


~.~
Nie odeszliście? Nadal jesteście? Dziękuje jeżeli to przeczytałeś!
Skomentujesz?



Troszkę mniej tym razem
16 KOM=NOWY ROZDZIAŁ 

Kocham i jeszcze raz przepraszam że tak długo czekaliście !














5 komentarzy:

  1. No no, nadziwić się nie mogę jak to wszystko się toczy ,związek (nie) związek, Justin zazdrosny aww xd
    Czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na następny! piszesz coraz lepiej!:*

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, piszesz coraz lepiej ale nie uzyskasz 16 kom bo przez ten czas przez ktory nic nie pisalas wszyscy sie odsuneli i pogobili w watku

    OdpowiedzUsuń