Strony

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Spoiler #1

Spoiler #1

Akcja drugiej części TCOMS będzie miała miejsce trzy lata później, w trzech różnych miastach. Pojawią się też inne miejsca, ale nie będą one odgrywały jakieś szczególnej roli. Głównie będzie to oczywiście Miami, będzie to Los Angeles i miasto wspomnień dla Bree... Czego nie zdradzę, bo jeżeli czytaliście uważnie to wiecie o jakie miejsce mi chodzi. W nowej części mojego opowiadania zobaczymy starszą Bree i Justina. Przeczytamy o tym co u nich się dzieje i jak dają sobie radę. Zobaczymy jak na naszych głównych bohaterów wpłynęła relacja z przed kilku lat. Może ich zachowanie, albo nawet charakter zmienił się pod wpływem czasu? Ich wygląd też nie jest taki sam. On stał się bardziej męski, przecież nie jest już tym samym chłopakiem. Jest mężczyzną, nie nastolatkiem. Nie jest tym dziewiętnastolatkiem, który popełnił ten grzech. Jest dwudziestodwulatkiem. 
Ona stała się kobietą, nie ma już szesnastu lat. Wyładniała i wydoroślała, co widać na każdym jej kroku. Mimo że jest starsza to nadal nie potrafi żałować za popełniony grzech przed trzech laty. Widzi, że to co robiła było złe... ale nie czuje się za to winna.



Pamiętamy... Premiera już 18.07.2015!

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Odpowiadam na pytania pod epilogiem + parę informacji

PYTANIA!

1. Czemu to robisz? ~ Klaudia Jasek

Myślę, że chodzi co o to dlaczego kończę w takim momencie? Chciałam skończyć to opowiadanie właśnie tak. Od samego początku nie miało być happy endu. Uwierz miało być gorzej, ale wtedy nie mogłabym zacząć drugiej części. No, ale też nie wiedziałam czy będziecie zainteresowani drugą częścią TCOMS (Tears cascade one my scars, będę często używała tego skrótu w tym poście). Także... nie powinnaś była oczekiwać szczęśliwego zakończenia, no ale każdy widzi to opowiadanie inaczej i rozumiem, że się zdenerwowałaś. Dziękuje ci za komentarz i chętnie odpowiem na inne pytania, jeżeli tak owe się pojawią.

2. Naprawdę nie rozumiem dlaczego kończysz... ~ Anonim

Nie jest to pytanie, ale chciałam się do tego komentarza odnieść. Nie powiedziałam, że kończę tak na 100%! Chciałam wiedzieć czy będziecie czytać kolejną część! Dziękuje ci za te miłe słowa!

3. Już koniec? ~ Anonim

Nie, to nie jest koniec TCOMS! Cieszysz się?!

4. Mam nadzieję, że będziesz pisać częściej ~ Anonim

Znów nie pytanie, ale mam ochotę to skomentować. Gdy publikowałam epilog nie wiedziałam czy druga część powstanie. Wiem, że w ostatnim czasie opuściłam się z rozdziałami, ale chcę to naprawić. Za chwilę wszystko wam powiem!

5. Będzie druga część ~ pytanie, które dostałam w mailu za co bardzo dziękuje. Odpowiedziałam już mailowo, ale tutaj też muszę!

TAK!

6. Kiedy kolejna część? ~ Nina Kwiatkowska i Anonim

Postanowiłam, że drugą cześć TCOMS zacznę publikować w połowie lipca. Mam nadzieje, że ta data nie zniechęci was do czekania. 

7. Poprzedzę pytanie: "Dlaczego tak późno zaczniesz drugą część TCOMS"?

Wyjeżdżam na 'rodzinne wakacje' i moja mama oznajmiła mi już, że nie będzie dużo czasu na internet co wiąże się z tym, że nie będę mogła dodawać rozdziałów. Spokojnie! Będę pisać, mam zamiar napisać najmniej 10 rozdziałów, żeby potem gdy nie będę miała czasu pisać, czy nie będę miała jak pisać to będę mogła dodawać.

INFORMACJE!

1. Oficjalna data rozpoczęcia drugiej części to 18.07.2015r (sobota). 

2. Przed 'premierą' drugiej części TCOMS na blogu pojawią się spoilery. Nie wiem do końca ile ich będzie, ale przewiduje około 4/5. Postaram się dodawać fragmenty rozdziałów, czy też opisywać co się będzie działo. 

3. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i to, że data jest tak późna nie zniechęci was. Macie pytania, piszcie w komentarzach, lub mailowo na werczita1207@gmail.com
Odpowiem na pewno!!!

Dziękuje i pozdrawiam was serdecznie!!!

piątek, 19 czerwca 2015

EPILOG

EPILOG

Stałam na plaży i patrzyłam mu prosto w oczy.
- Justin przepraszam Cię ale nie potrafię już dłużej kłamać. To się nie uda, uwierz. Kupiłam bilet do Miami, wracam dzisiaj w nocy. Nie możemy być razem, to się po prostu nie uda. Ja wiem jak będzie wyglądać twoja i moja przyszłość i na pewno nie będzie to wspólna przyszłość - w moich oczach poczułam łzy, kiedy wiatr wiał w stronę zachodzącego słońca podwiewając moje rozpuszczone włosy. - Chciałabym wierzyć, tak jak ty, że to się uda, ale tak nie będzie. Ja wrócę do Pattie, skończę liceum, a może nawet nie skończę - już widziałam jak chcę mi przerwać. - Nie Justin, pozwól mi dokończyć! Jeżeli skończę szkołę to wrócę do Nowego Yorku, będę musiała zająć się firmą mamy i taty. Nie mogę wszystkiego zostawić na barkach asystentów moich rodziców. Nie poświęcę całego życia moich rodziców na marne. Oni ciężko pracowali na to by wszystko pewnego dnia należało do mnie. Za dwa lata wszystko odziedziczę, znajdę dobrych kupców i je sprzedam. Pieniądze oddam potrzebującym i zniknę, a ty? Ty znajdziesz sobie tą właściwą, tą jedyną. Skończysz studia, założysz firmę i będziesz szczęśliwy, zapomnisz o mnie. Zapomnisz o tym co nas łączyło. Dziękuje za wszystko co dla mnie zrobiłeś, ale teraz spróbuj zapomnieć.
- Bree.. Ja nie potrafię, nie dam rady.
- Dasz radę, uwierz w to - nie umiałam nie płakać.
- Spróbuje, ale musisz mi coś obiecać - skinęłam głową na znak by mówił dalej. - Obiecaj, że mnie nie zostawisz, że nie zostawisz tego świata.
Uśmiechnęłam się, a z moich oczu łzy leciały ciurkiem. Usiadłam na piasku, a on usiadł obok. Oparłam głowę o jego ramię i płakałam, a Justin gładził dłonią moje plecy.
- Dlaczego tak ci zależy na moim nędznym życiu?
Nastała cisza, w której nawet szum oceanu nie przedzierał się przez nasze myśli.
- Bo jesteś zbyt cudowna, Bree. Obiecaj, że nie popełnisz największego błędu w swoim życiu i się nie zabijesz. Nie odbierzesz sobie tego daru, że nie wbijesz żyletki za głęboko.
- Obiecuje - powiedziałam z bezsilności, ale postanowiłam się w tym trzymać.
Siedzieliśmy na tej plaży dwie godziny, pożegnałam się z nim. Powiedział, że nigdy nie będzie żałował tego co między nami się zdarzyło. Ja obiecałam, że znajdzie sobie inną, lepszą dziewczynę i ruszyłam do apartamentu chłopaków po wcześniej spakowane walizki...
Jednak zanim odeszłam na zawsze, odwróciłam się. Podbiegłam do niego i ostatni raz wpiłam się w jego malinowe usta. Ten pocałunek był inny niż wszystkie, bo wiedzieliśmy, że jest tym ostatnim. Odsunęłam się od niego, a po moich policzkach znów spływały łzy.
- Justin, mogę Ci coś powiedzieć?
- Zawsze, Bree...
- Nie myśl, że nie próbowałam... Że nie chciałam wierzyć, że może nam się udać. Proszę...
I odeszłam, z łzami w oczach.
Wbiegłam do holu apartamentowca, wjechałam windą na górę, zabrałam wszystkie swoje rzeczy, zjechałam na dół, złapałam taksówkę i pojechałam na lotnisko. Gdy wsiadałam do samolotu uświadomiłam sobie jedno: 
Wiem, że źle postępowaliśmy i teraz zostaliśmy ukarani. Będziemy cierpieć. Tak musiało się skończyć, widocznie nie byliśmy sobie pisani.
A może?


~.~
Kochani to już koniec! Dziękuje, że byliście ze mną przez cały czas.
Nie wiem czy będę pisać następną część.
Mam pomysł, co udowadnia zdanie końcowe "A może?".
To zależy od was. Czy chcecie poznać drugą cześć?
Proszę o to by każdy kto przeczytał to opowiadanie pozostawił komentarz, chociaż kropkę, cokolwiek.
Kocham was i dziękuje!






piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział dwudziesty-drugi

Rozdział dwudziesty-drugi

Wstałam rano z bólem głowy, nigdy przedtem nie czułam się tak źle. Gdy siedziałam na łóżku, a obok mnie leżał nagi Justin wszystko powoli do mnie docierało. Przypominały mi się poszczególne momenty poprzedniej nocy. Nie chcąc budzić chłopaka, nie zabrałam pościeli i szybkim krokiem ruszyłam do łazienki. Odkręciłam wodę pod prysznicem i podeszłam do lustra. Jakimś cudem miałam dwa siniaki na pupie i strasznie bolała mnie miednica. Nie pomagało pulsowanie w głowie. Pod oczami miałam worki, zapewne nie poszliśmy szybko spać. Nie musiałam się rozbierać więc szybko weszłam pod strumień ciepłej wody i relaksując się sięgnęłam po gąbkę i żel. Nalałam parę kropel jagodowego płynu i zaczęłam czyścić skórę. Znów wpatrywałam się w poprzecinane ręce i 8 dziurek po heroinie, którą podawał mi Ethan. Dałam radę i nie kontynuowałam brania tego świństwa, a to dzięki Justinowi. Jednak moje przemyślenia przerwało nowe nakłucie na prawej ręce. Wtedy uświadomiłam sobie, że całą noc byłam pod wpływem. Znów w mojej krwi pływał narkotyk. Tylko tym razem sama go wzięłam, sama go kupiłam. Przypomniało mi się. Potem poszło już jakby ktoś nagle pokazał mi film z całego wieczoru. 
*flashback*
- Idę do toalety, chłopcy - powiedziałam do nich i ruszyłam w stronę wskazaną mi przez barmana. Siedzieliśmy tu już od jakiś dwóch godzin, wlałam w siebie kilka drinków, a ani razu nie byłam w toalecie. Gdy szłam przy wejściu do męskiego słyszałam jęki jakieś dziewczyny i mocne uderzenia w drzwi. Widocznie dobrze się bawili. Gdy byłam już w damskim, przejrzałam się w lustrze i weszłam do kabiny. Gdy załatwiłam swoje potrzeby i wyszłam zobaczyłam rudą dziewczynę chyba w wieku Justina. Miała ręce całe w tatuażach, a jej czerwona sukienka świetnie do niej pasowała. Wyglądała jak typowa mieszkanka Los Angeles, tutaj większość młodych ludzi nosi kolczyki w wardze czy nosie, tatuaże są wszędzie, a włosy zawsze nie naturalnie idealne. Uśmiechnęłam się do niej i zaczęłam myć dłonie. 
- Chcesz działkę? Widzę, że coś nie w sosie jesteś - zaśmiała się. - To ci pomoże się zrelaksować, zresztą to nie twój pierwszy raz, co będę ci opowiadać. 
Moja mina zapewne wyglądała na prawdę dziwnie. Byłam zdezorientowana, bo skąd ta dziewczyna wie, że to nie jest mój pierwszy raz.
- Mam na imię Leah, a wiem, że nie jesteś nowicjuszką po śladach. Puder może trochę zasłonił te cięcia, ale wkłuć nic nie zakryje tak by doświadczona osoba ich nie ujrzała.
Odpowiedziała mi na nie zadane pytania. Tak jakby czytała w myślach. Wiedziałam, że jej propozycja jest nie właściwa, że nie powinnam się zgodzić, ale mój organizm domagał się heroiny.
- Jestem Bree... I chyba podziękuje - opłukałam dłonie z mydła i podeszłam do suszarki.
- Jak chcesz, 80$ za gram to nie dużo, a tyle proponuje. Plus 20$ za strzykawkę i pomocną dłoń  - zaśmiała się i chciała wyjść.
- Poczekaj - na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Nigdy sama nie wkuwałam sobie... Byłam do tego zmuszana, a nawet ktoś robił to bez mojej zgody. Nie mam pojęcia jak to się robi, a potrzebuje tego od bardzo dawna...
- Spokojnie mała, widzę, że nie doświadczona gąska mi się trafiła. 
Wyjęła z torebki sreberko i strzykawkę. Podałam jej 100 dolarów, a ona odwinęła papierek, a ja ujrzałam biały proszek. Nasypała go do strzykawki i zalała wodą.
- Pamiętaj tylko tyle wody by się rozpuściło, nie może być za rzadkie - mruknęła w moją stronę. 
Odwinęła igłę z papierka i kazała podać sobie rękę. Klepnęła miejsce w zgięciu i pojawiła się tam żyła. Pokiwałam jej głową na znak, że ma to zrobić. Gdy wbijała igłę przypomniał mi się Ethan, ale szybko o nim zapomniałam gdy poczułam rozkosz przepełniającą moje ciało. Stanowczo Ethan miał małe porcje, tak jak powiedział.
- To dobry towar, więc ma swoją cenę. Jakbyś chciała więcej, na co liczę tutaj masz mój numer - podała mi różową karteczkę z jakimś ciągiem cyfr i podpisem 'Leah', następnie puściła mi oczko i wyszła.
Usiadłam na kafelkach pod ścianą i uświadomiłam sobie, że sama doprowadziłam do uzależnienia swojego organizmu. To nie były papierosy czy alkohol, to była heroina. 
*end of flashback*
Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi, Justin chciał wejść do łazienki, a ja nadal stałam pod prysznicem. Spłukałam piane z ciała i owinięta ręcznikiem wyszłam z pomieszczenia.
- Przepraszam, że tak długo ale zamyśliłam się - powiedziałam, a on przywitał mnie soczystym pocałunkiem w usta. 
Nie byłam zdziwiona, w końcu wczoraj się kochaliśmy. Chciał okazać mi szacunek, byłam mu za to wdzięczna, ale czułam się źle. Czułam odrazę z powodu naszego zachowania. Nie powinniśmy tego robić, a ja nie powinnam go okłamywać. Niedługo dowie się o co chodzi, a teraz wiem, że nie tylko jego to zaboli. 
Uśmiechnęłam się do szatyna, który wszedł do łazienki. Zrzuciłam biały puszysty ręcznik i sięgnęłam do torby po bieliznę. Gdy ubrałam biały koronkowy stanik i figi wygrałam biały crop-top i czarne jeansowe spodenki. Usiadłam na łóżku i chciałam przypomnieć sobie resztę wczorajszego wieczoru.
*flashback*
Gdy wróciłam do stolika zastałam samego Justina. Usiadłam mu na kolanach i po prostu się przytulam. Był troszkę zdziwiony, ale szybko odwzajemnił ten gest. Po chwili wrócił Christian z jakąś dziewczyną. Przywitała się z nami, ale ja nie odwróciłam się od razu. Dopiero po chwili zareagowałam, gdy Justin się odezwał:
- Jestem przyjacielem Christiana, Justin, a to moja dziewczyna Bree - skinął na mnie, a ja zeszłam z jego kolan i usiadłam obok.
- Rosalie, miło was poznać.
- Ciebie też, siadaj śmiało. Będę miała z kim porozmawiać o normalnych tematach - zaśmiałam się, udając zwykłą dziewczynę.
Wiedziałam, że Christian znalazł sobie przygodę na tę noc, ale mogłam się przecież mylić i gdy rano wstanę zobaczę ją w kuchni robiącą pyszne śniadanie, a na tym się nie skończy. Może gdy będę wracać do Miami ona będzie jego dziewczyną.
Zaśmiałam się na swoje wielkie plany względem życia chłopaka. Zwróciłam się do Rosie i rozmawiałyśmy o typowych damskich sprawach. Potem moja pamięć nie była już taka dobra, wypiłam więcej alkoholu i jedyne co jeszcze pamiętam to wyjście z klubu, dojazd taksówką do apartamentu... i seks z Justinem.
*end of flashback*

~.~
Jesteście?
Kochani został jeszcze epilog, takie były moje zamysły przy tworzeniu tego bloga i tak się skończy. Chyba, że będziecie zainteresowani drugą częścią. Przyznaje, że pomysłów jest więcej niż na początku. Czekam na wasz odzew.


Dziękuje i pozdrawiam!