Strony

wtorek, 13 października 2015

Rozdział ósmy (II)

Rozdział ósmy (II)

Wjechałem na ostatnie piętro wieżowca, w którym mieściła się główna siedziba firmy Johnson Industry. Podszedłem do recepcji i zastałem tam uśmiechającą się blondynkę, rozmawiającą przez telefon.
- W czym mogę pomóc? - zapytała po skończonej rozmowie.
- Byłem umówiony na spotkanie w sprawie podpisania umowy o kupnie budynku u pana Butsa - oznajmiłem.
- Pańska godność? 
- Bieber. Justin Bieber.
Sprawdziła coś w komputerze, jej brwi na chwilę pokazały, że jest zdezorientowana. 
- Przepraszam, ale pan Buts jest na spotkaniu. Da mi pan chwilkę? - skinąłem głową i czekałem gdy dziewczyna znów podniosła słuchawkę.
Wcisnęła pierwszą cyferkę, a po chwili odezwała się:
- Pani prezes, pan w sprawie umowy już się pojawił, a pan Buts wyszedł...Nie żadne zmiany w grafiku do mnie nie dotarły... Tak, jasne... Rozumiem... Coś do picia? Dobrze...
Odłożyła telefon i wyszła zza biurka.
- Proszę za mną - ruszyłem za zgrabną blondynką, a po chwili otwarła mi drzwi, na których napisane było "sala konferencyjna" - Pani prezes zaraz się pojawi. Czy mogę zaproponować coś do picia?
- Poproszę wodę z lodem i cytryną.
- Już przynoszę.
Wyszła. Wpatrywałem się w panoramę Nowego Yorku, którą było widać przez przeszklone ściany w pomieszczeniu. Siedziałem przy wielkim stole, na skórzanym fotelu. Właśnie tak miałaby wyglądać moja firma. Wszystko urządzone nowocześnie. Przede mną leżała umowa i srebrny długopis, to samo po przeciwnej stronie.
Po chwili do pokoju wróciła recepcjonistka. Postawiła przede mną szklankę, a naprzeciw położyła filiżankę z kawą. 
- Pani Johnson już idzie - oznajmiła i wyszła.
Za chwile usłyszałem dźwięk szpilek przez co odwróciłem głowę. Moim oczom ukazały się długie zgrabne nogi, piękne ciało opięte czarną sukienką i włosy spięte w wysoką kitkę. Bree. Bree Johnson. 
To jej nazwisko! A męczyło mnie to tak długo. Jakim cudem mogłem zapomnieć?!
- Justin? - spytała.
- Cześć Bree... - wstałem i podałem jej dłoń. 
Odwzajemniła uścisk i usiadła w fotelu. Była zdenerwowana. Nie wiedziała jak się zachować. Czułem to samo. Wpatrywała się przez chwilę w umowę i jak myślę układała sobie tekst w głowie. Byłem ciekaw jak się zachowa. Będzie normalna? Czy też uda, że mnie nie zna.
- Załatwmy to formalnie - zaczęła. - Jest pan zainteresowany kupnem biurowca. W jakim miałby on się znajdować mieście, panie Bieber. Pana kryteria są zbyt ogólne. Mogę zaproponować Los Angeles, Nowy York, Miami, Las Vegas, Seattle, Chicago i Atlantę. Od pana zależy miejsce, ode mnie cena. Negocjacje wchodzą w grę. Proszę o szybką decyzje wtedy szybciej będziemy mogli podpisać umowę - powiedziała prawie na jednym wydechu i chwyciła filiżankę upijając jeden łyk.
Nawet przez chwile w jej oczach nie ukazała się żadna inna emocja poza powagą. Traktowała mnie jak każdego innego klienta. Wiedziała, że postawi na swoim. Wiedziała, że cokolwiek by mi nie sprzedała to i tak zarobi na tym mnóstwo pieniędzy. Była profesjonalistką, a przecież jest w tym dopiero trzeci miesiąc. Odziedziczyła niesamowite cechy charakteru po rodzicach. Mówię teraz o tych cechach, które stanowczo przydadzą jej się w pracy. Poczułem nagłą chęć pocałowania jej. Zbudowaliśmy seksualne napięcie przez tę krótką chwilę. Chciałem je budować, tak długo aż nie rzucimy się na siebie. Wiedziałem jednak, że to nie jest stosowne, ale kontynuowałem rozmowę.
- Myślę nad Nowym Yorkiem. Wydaję się świetnym miejscem na rozpoczęcie biznesu. Co o tym pani sądzi, pani Johnson?
Jej oczy niemiłosiernie powiększyły się. Nie spodziewała się tego, tak samo jak ja. Byłem jedynie świadom, że kupie dzisiaj budynek. Nie wiedziałem gdzie. Po pewnej chwili na jej twarz znów wróciła pewność siebie i powaga. Wymyśliła taką odpowiedzieć, która może zbić mnie z tropu.
- Panie Bieber, nie mi osądzać gdzie najlepiej zacząć swój biznes. To pan otwiera firmę i to pan powinien wiedzieć gdzie najbardziej się opłaca. Ja jestem tutaj tylko dla negocjacji i podpisania umowy, ewentualnie mogę panu poradzić, który budynek jest najbardziej wart swojej ceny. Pragnę też poinformować pana o tym, że w moim mieście budynki są najdroższe.
Nie przestawała być poważna, ale była też świadoma, że coraz bardziej napina atmosferę pomiędzy nami. Upiłem łyk mojej wody i zastanawiałem się na jej słowami. Chciała mnie zbyć z tego miasta. Nie chciała codziennie rano wstawać ze świadomością, że w drodze do pracy, na siłownie czy gdziekolwiek może natknąć się na mnie. Nie potrafiłem jednak rozumieć jej słów. Jakim sposobem Nowy York miałby należeć do niej.
- Pani mieście? W jaki sposób przywłaszcza sobie pani to miasto - zapytałem z ciekawością, a w jej oczach zabłysnęła iskierka rozbawienia.
- Panie Bieber, nie przywłaszczam sobie Nowego Yorku. On po prostu jest mój. Ponad połowa budynków, apartamentowców, bloków, domów czy miejsc publicznych należy do mojej firmy, przez co należy do mnie. Moja druga firma ma podpisane kontrakty z największymi koncernami w kraju, zresztą na świecie też. Wielkie ryby biznesu mają konta w moim banku. Jestem młodą miliarderką świata, wszyscy wiedzą kim jestem. Widzę panie Bieber, że nie odrobił pan pracy domowej, inaczej nie był by pan tak zdziwiony kiedy weszłam do pokoju. Po drugie chcę pan ze mną negocjować, kupić ode mnie budynek, a nie wie pan kim jestem? Nasze spotkanie może nie mieć sensu. Proszę zdecydować się na miasto, mam bardzo napięty grafik, co wiąże się z tym, że pana czas powoli dobiega końca, panie Bieber.
- W takim razie posłucham pani rady, zrezygnuje z Nowego Yorku.
- Dobra decyzja, proponuje w takim razie LA.
Podpisaliśmy umowę, podała mi numer konta i uściskiem rąk pożegnaliśmy się. Gdy byłem na dole zrodził się w mojej głowie plan. Złapałem taksówkę i pojechałem na zakupy.


Wjechałem na odpowiednie piętro, zapukałem do drzwi i razem z butelką wina w ręce czekałem, aż otworzy drzwi. I otwarła, w szarych dresach i białej bokserce, ale nadal wyglądała seksownie. Włosy spięła w koka, makijaż zmazała.
- Myślę, że trzeba opić dobrą transakcje - wypowiedziałem zdanie, które układałem cały dzień w głowie.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam? - wypaliła zdezorientowana.
- Odrobiłem zadanie domowe.

~.~
Co myślicie o nowym rozdziale.
Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Jednak proszę by każdy skomentował chociaż jednym słowem.
Nie powiem, że dłuższe wypowiedzi nie chwytają za serce, haha..
Uwielbiam czytać komentarze.
Widzę ile blog ma wyświetleń, a ile jest komentarzy...
Pozdrawiam was kochani :)
Do następnego :*

7 komentarzy:

  1. Pisz dłuższe bo nie ma co czytać :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy blog ever <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tuturutu chce żeby znowu byli razem !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dłuższe rozdziały ! Tak to jest megga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww! To się nie skończy TYLKO na opijaniu zakupu jak mniemam xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww... To określenie idealne dla tego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział...WYMIATA!!! :)))) Czekam na nexta i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń