Rozdział dziewiętnasty
*oczami Bree*
Rozebrałam się i szybko wskoczyłam pod prysznic. Gdy strumień ciepłej wody spłynął po moim ciele poczułam odprężenie. Umyłam resztki krwi z rąk, która została pod bandażami. Ostatni raz zrobiłam to w dzień wyjazdu. Blizny są dość czerwone, w końcu można powiedzieć, że są świeże. Jednak nie będę się tym przejmować, postanowiłam, że nie ubiorę żadnej bransoletki. Dam odpocząć ręką. Idę na plaże i nie mam zamiaru mieć opalonych kreseczek przez nie. Po drugie nikt mnie tutaj nie zna, a Justin i Christian wiedzą. Może Christian jeszcze nie widział, ale kiedyś musi zobaczyć. Gdy już się wykąpałam, wyszłam z kabiny i owinęłam się białym puszystym ręcznikiem. Wytarłam swoje ciało i ubrałam swój czarny strój kąpielowy. Wysuszyłam swoje włosy, które naturalnie są proste i związałam je w kok. Wiedziałam, że na plaży było by mi za ciepło gdybym zostawiła je rozpuszczone. Wyszłam z łazienki i zawołałam Justina, który po chwili stał przede mną w samych spodniach, swoją drogą nosił je stanowczo za nisko. Będę musiała z nim o tym porozmawiać.
*oczami Justina*
Usłyszałem głos Bree wołający mnie bym przyszedł. Za chwilę byłem już w sypialni onieśmielony wyglądem dziewczyny. Wyglądała niesamowicie seksownie. Wszystko szpeciły blizny na udzie i rękach, szpeciły? Nie po prostu mi przeszkadzały. Nie podobały, nie chciałem, żeby to robiła, a najbardziej bolały mnie te które zrobiła z mojego powodu.
- Jak wyglądam? - zapytała, przechadzając się po pokoju udając modelkę, którą mogłaby zostać.
- Yyy.. yy..- nie wiedziałem co powiedzieć.
- Widzę, że odebrało ci mowę? Efekt zamierzony - zaśmiała się i podeszła do mnie. Pocałowała w usta, a ja czułem jak uśmiecha się przez pocałunek.
- Cieszę się, że przyjechałaś..
- Ja też, mimo że na początku nie byłam zbyt chętna - zauważyłem, że coś jest nie tak, ale nie chciałem drążyć. Ruszyłem w stronę łazienki kiedy Bree pociągnęła mnie za rękę.
- Justin czy mocno widać moje przyjaciółki? - zapytała.
- Jakie przyjaciółki? - odpowiedziałem zdezorientowany, nie miałem pojęcia o czym mówi.
- Blizny, kochanie - moje oczy powiększyły się zapewne do nienaturalnych rozmiarów - Justin?
- To twoje przyjaciółki? Twoje blizny nazywasz przyjaciółkami?
- Tak jakoś kiedyś wyszło... Odpowiesz mi?
- Widać... Przykro mi.
- Nie ważne, po prostu chciałam wiedzieć. To nie istotne, nie może ci być przykro? Niby dlaczego? Przecież ja je lubię, nie przeszkadzają mi - z każdym wypowiedzianym przez nią słowem robiło mi się jeszcze bardziej przykro. - One kiedyś mnie uwolnią z tego świata, może nie one. Żyletki, to bardziej moje przyjaciółki, ale blizny też nimi są.
- Proszę skończ. Nigdzie się nie wybierasz.
- Na razie nie, jeszcze nie - pocałowała mnie w policzek. - Uszykuj się na plaże, bo idziesz? - i wyszła z pokoju chwytając czarno-czerwoną koszule w kratę i krótkie jeansowe spodenki.
*oczami Bree*
Wyszłam z pokoju i czułam jak łzy zbierają mi się w oczach. Opanowałam je i zarzuciłam koszule i spodenki na siebie. Zapinając guziki weszłam do kuchni gdzie Christian wpatrywał się w lodówkę.
- Co tak patrzysz w tą lodówkę? Jak chcesz coś wziąć to masz moje pozwolenie - zaśmiałam się i omijając go wyciągnęłam butelkę wody.
- Bardzo śmieszne, świetna koszula, mam taką samą - uderzyłam go w ramię, a on się zaśmiał.
- Idziesz z nami na plaże? - zapytałam.
- W sumie, czemu nie? - odpowiedział i w końcu zamknął drzwi lodówki.
- Tak o patrzyłeś co jest? Tak, to zupełnie normalne - znów się zaśmiałam. - Dobra, nie ważne. Jak idziesz to proszę, żebyś nie wpatrywał się w moje blizny jakbyś zobaczył ducha. Wystarczy mi, że ludzie będą się patrzeć jak na debilkę.
- Nie przejmuj się... - uśmiechnął się - Nie będę, obiecuje - Podniósł dwa palce, a drugą rękę położył na serce, i znowu wybuchłam śmiechem. Chłopak ominął mnie i skierował się, jak mniemam do wybranego przez siebie pokoju. Postanowiłam uszykować torebkę na plaże. Wyciągnęłam czarną torbę-siatkę w białe wzorki i włożyłam do niej ręcznik, butelkę wody, książkę, mp3, słuchawki, telefon i portfel z drobniakami na jakąś przekąskę. Gotowa założyłam czarne japonki i okulary na nos. Usiadłam na kanapie popijając wodę i słuchając muzyki wypływającej z głośników w całym apartamencie. Po 30 minutach chłopacy byli gotowi i wychodząc z budynku kierowaliśmy się chodnikiem w stronę oceanu. Po drodze było pełno budek z jedzeniem, piciem, bary, kluby, które o tej godzinie są jeszcze zamknięte. Gdy weszliśmy na piasek trudno było znaleźć wolne miejsce, ale po 20 minutowych poszukiwaniach spokojnie rozwinęłam ręcznik i ściągnęłam ubrania, z których zrobiłam poduszkę pod głowę. Japonki rzuciłam obok torebki i położyłam się na przygotowanym miejscu. Tak jak przypuszczałam, 'gapie' już patrzyli na moje ręce. Christian na szczęście tak jak obiecał nie wpatrywał się w blizny. Tylko zerknął, ale nie dziwie mu się. Sama na jego miejscu bym popatrzyła. W końcu nie codziennie widzi się dziewczynę z pozoru normalną z tak pociętymi rękoma. Chłopcy również położyli się obok, a Justin oznajmił nam, że idzie do wody. Uśmiechem odpowiedziałam mu, że ja pójdę później i odwróciłam się na brzuch. Miałam okazje wypytać Christiana o jego przyjaciela. Gdy szatyn zniknął z mojego pola widzenia powiedziałam do chłopaka:
- Co robimy? Może w coś zagramy?
- A w co chcesz? Siatka odpada bo nie mamy piłki...
- W 10 pytań - przerwałam mu. - Pytania mogą być o wszystko, wszystkich, co cie tylko ciekawi - z jednej strony bałam się jego pytań, ale chciałam wyciągnąć od niego coś o "moim chłopaku".
- Okey, może być - usłyszałam w jego głosie lekkie zdezorientowanie.
- Zaczynaj!
- Hmm... Kiedy masz urodziny? - zaśmiałam się na jego pytanie.
- To cię tak ciekawi? - znów wybuchłam śmiechem. - Niech ci będzie. 19 stycznia mam 17 urodziny.
- Nie wiedziałem jakie pytanie zadać.
- Nie krępuj się. Pytaj o co chcesz - uśmiechnęłam się. - Okey, teraz ja. Na jakie idziesz studia? - postanowiłam najpierw spytać o niego, potem o Justina.
- Prawo, i tak wiem nie pasuje to do mnie.
- Wow, nie sądziłam. Pasuje to do ciebie! Nawet bardzo. Na serio!
- Mam pytanie, ale boje się, że jest nieodpowiednie.
- Dajesz! - poczułam skurcz w żołądku, czy spyta o rodziców?
- Jak zginęli twoi rodzice? - no i spytał, a z moich oczu niekontrolowanie wypłynęła pojedyncza łza.
~.~
Przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiło, ale miałam strasznie dużo nauki.
Przepraszam i mam nadzieje, że jesteście ze mną.
Podobało się?
BARDZO DZIĘKUJE ZA PONAD 5 TYŚ WYŚWIETLEŃ!
JESTEŚCIE KOCHANI!
15 KOM=NOWY ROZDZIAŁ
Kocham i pozdrawiam :)

Świetny *-*
OdpowiedzUsuń*.* piękny *.*
OdpowiedzUsuńGenialny :*
OdpowiedzUsuńświetny*.* Czekam następny :)
OdpowiedzUsuńświetny*.* Czekam następny :)
OdpowiedzUsuńświetny ��
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńHdosbdjdbdihd BOSKI !!!!! Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na następny
OdpowiedzUsuńPisz dalej. Kocham te rozdziały świetnyy ^^
OdpowiedzUsuńPisz dalej. Kocham te rozdziały świetnyy ^^
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńSupi *-*
OdpowiedzUsuńojoj :) :** <3 <3
OdpowiedzUsuńZajebiste
OdpowiedzUsuńjuz ponad 15 kom a rozdzialu dalej nie ma :( czekam z niecierpliwoscia!!!
OdpowiedzUsuńJeeju *0* perf ! *0*
OdpowiedzUsuńKiedy nowy ? *0*
juz, teraz nowy rozdzial
OdpowiedzUsuń:( :'(