czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział czwarty

Rozdział czwarty

Obudziłam się przed 9:00, postanowiłam pobiegać. Kiedyś robiłam to regularnie i pora do tego wrócić. Ubrałam krótkie spodenki dresowe i bluzkę do biegania. Włosy związałam i założyłam nowe Air Max'y. Wychodząc z domu zostawiłam kartkę dla Justin'a z informacją o tym gdzie się znajduję i kiedy wrócę. 


*oczami Justin'a*
Wstałem o 11:00, wszedłem do kuchni i zobaczyłem kartkę od Bree. Było tam napisane, że wyszła pobiegać i wróci około 11:00. Zrobiłem sobie śniadanie, skierowałem się na górę gdzie się ubrałem. Usiadłem na podłodze z gitarą w ręku i zacząłem coś nucić. Nie usłyszałem nawet jak dziewczyna weszła do domu. 
- Jestem! - zobaczyłem ją w drzwiach mojego pokoju. - Co to?
- Piosenka? 
- Yhmm.. 
- To moje.. - podrapałem się po karku.
- Nie wiedziałam, że piszesz piosenki.
- Dużo jeszcze nie wiesz.
- Tak myślę. Czyli fakt numer siedem: Tworzysz muzykę?
- Można tak powiedzieć - odpowiedziałem.
- Kocham muzykę. Jak gram to zatracam się w niej. Nie umiem przestać. Fakt numer siedem: Kocham grać na fortepianie - zaśmiała się.
- Tak myślałem - odpowiedziałem uśmiechem.
- Zagrasz mi to?
- Nie wiem..
- Nie daj się prosić!


*5 dni później*
- Mama dzwoniła.. Jej wyjazd przedłużył się.. Będzie za 3 tygodnie - powiedziałem wchodząc do pokoju Bree, która siedziała na łóżku i czytała.
- Okey... - odpowiedziała jakby nie obecna.
- Chcesz gdzie wyjść?
-  Nie..
- Chcesz coś zjeść?
- Nie..
- Chcesz..
- Nie! - przerwała mi. - Przepraszam zaraz porozmawiamy, ale teraz chwila spokoju proszę! To zbyt ważny moment - zaśmiałem się na jej wypowiedź.
Usiadłem na pufie w kącie i patrzyłem na nią. Może to dziwne, znamy się dopiero tydzień ale jesteśmy już tak blisko. Poznałem kolejne fakty o niej.
Fakt numer osiem: Nie lubi łaskotek.
Fakt numer dziewięć: Uwielbia czarny kolor.
Fakt numer dziesięć: Nie je mięsa. Znaczy je, ale tylko poszczególne rodzaje. To dziwne, ale...
Fakt numer jedenaście: Kocha czytać książki.
Fakt numer dwanaście: Pięknie rysuje.
Dwanaście faktów, teraz pora na mnie...
- Fakt numer osiem: Zawsze śpiewam pod prysznicem. Fakt numer dziewięć: Uwielbiam serowe chrupki. Fakt numer dziesięć: Jestem dobry z matmy. Fakt numer jedenaście: Płynnie mówię po francusku. Fakt numer dwanaście: Mam na drugie imię Drew.
- Dziękuje - odpowiedziała.
- Za co?
- Na to czekałam - usiadłem obok niej.
Patrzyliśmy sobie w oczy, dość długo, co nie przystało na kuzynostwo. Stało się..


*oczami Bree*
Pocałował mnie. Tylko nie to. Obawiałam się tego, a najgorsze jest to, że odwzajemniłam go i mi się podobał. Odsunęłam się od niego i dotknęłam swoich ust.
- Przepraszam - powiedział pierwszy. - Nie powinienem.
- Zgadza się, nie powinieneś, ale ja też nie powinnam - wbiegłam do łazienki i zamknęłam się na klucz.
Wyciągnęłam żyletkę. Nie chciałam, powstrzymywałam się przez te kilka dni, ale nie potrafiłam. To zachowanie jest karygodne. 5pkt/5pkt = 5 kresek. Nowy bandaż i nowe łzy. Nowe blizny, nowe blizny na starych bliznach. Wyszłam z pokoju, a jego już nie było. Usiadłam na łóżku i płakałam. Cały dzień myślałam o tym pocałunku i o każe za niego. 
5 kresek.
5 czerwonych kresek.
5 nowych czerwonych kresek.

~.~
Kolejny rozdział, liczę, że przypadnie wam do gustu :) 



2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że rozdziały będą dłuższe

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadal dziwię się, że Justin ani razu nie zwrócił uwagi na kreski, przecież napewno nie robiła tylko na rękach. Rozdział jednak świetny, zabawny, pomysłowy dobrze napisany, ze smutną końcówką :(

    OdpowiedzUsuń