piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział czternasty

Rozdział czternasty

Poczułam się jak śmieć. Gdy powiedziałam Justinowi, że Ethan chciał mnie zgwałcić po prostu wyszłam. Nie wytrzymałam napięcia. Wbiegłam do pokoju z fortepianem i usiadłam na parapecie ze łzami w oczach. Nie umiałam ich opanować. Tak bardzo potrzebowałam teraz czyjegoś głosu, pocieszenia. Tak bardzo brakowało mi mamy. W takich momentach to ona się najlepiej sprawdzała. Przychodziła, nie wypytywała jeżeli sama nie chciałam powiedzieć i przytulała. Tak strasznie za nią tęsknię. Gdy kolejna łza spływała mi po policzku do pomieszczenia wszedł szatyn. Bez słowa przyklękną obok mnie i chwycił mnie za rękę. Usiadł na ziemi i nie puszczał mnie przez wieczność. Nie mam pojęcia jak długo tak siedzieliśmy, ale zapewne ponad godzinę. Zrobiło się już ponuro na dworze. Potrzebowałam bliskości. Bliskości Justina. Zapewne to dziwne bo jeszcze kilka dni temu uciekałam od gwałciciela. Podniosłam się i w tej samej chwili szatyn zrobił to samo. Popatrzył mi w oczy i delikatnie musnął moje usta. Tego potrzebowałam. Przymknęłam oczy i odwzajemniłam pocałunek. Powoli kierował mnie ku wyjściu na korytarz. Nie przerywając pocałunku znaleźliśmy się w jego sypialni. Coraz to mocniej, zachłanniej mnie całował, a ja mocniej odwzajemniałam.
- Kochaj się ze mną - szepnął mi do ucha - fakt 15: Tak bardzo tego chcę.
- Fakt 15: Marzę o tym od ostatniego razu.
Rzucił się na mnie, pchnął na łóżko i z całej siły zerwał ze mnie ubranie, oraz bieliznę. Potem szybko się rozebrał i delikatnie we mnie wszedł. Wygięłam się w łuk i słuchałam naszych przyspieszonych oddechów. Drapałam Justina po plecach za każdym pchnięciem. Po chwili gdy oboje szczytowaliśmy, zapominając o otaczającym nas świecie. O tym, że nie powinniśmy tego robić.

*10 godzin później*
Gdy otworzyłam oczy ujrzałam szatyna leżącego na brzuchu z otwartymi oczami.
- Fakt 39: Nie spałem całą noc, bo nie mogłem się na ciebie napatrzeć.
- To już tyle tych faktów minęło w nocy? - spytałam muskając jego usta.
- Dokładnie, już wiem, że nie lubisz grejfruta, że w podstawówce dostałaś jedynkę z wf-u, że nie umiesz jeździć na rolkach i parę innych ciekawych rzeczy się dowiedziałem - odwzajemnił pocałunek.
Już nie myślałam o tym co Ethan chciał mi zrobić, starałam się zapomnieć. Tak jak radził Justin. Gdy chłopak się przesunął ujrzałam jego plecy, które były całe w czerwonych kreskach po moich paznokciach. Przejechałam po nich dłonią.
- Przepraszam, nie chciałam.
- Zwariowałaś? Nie przepraszaj mnie. To dowód na to, że było ci dobrze - na jego wypowiedz lekko się zawstydziłam.
Już chciałam coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- To pewnie reklamiarz, spławie go i wracam - powiedział szatyn i wyszedł z pokoju.
Patrzyłam jak w samych bokserkach wychodzi z pomieszczenia i uznałam, że jestem świrnięta. Jak mogę robić takie rzeczy. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos z dołu. Wyszłam na korytarz owinięta w śnieżnobiałą pościel i nasłuchiwałam.
- I jak było? Daliście radę beze mnie? Gdzie tak w ogóle jest Bree? Bree?! - krzyknęła ciocia Pattie.
Wróciła. Tylko nie to! Nie teraz!
- Chyba jeszcze śpi. Pójdę po nią.
- Obudź ją, mam coś dla was.
- Dobrze mamo, już idę. 
Szybko uciekłam do swojej garderoby i zrzuciłam pościel. Ubrałam biały komplet bielizny.
- Ubieraj się!
- Ty też! - odkrzyknęłam do chłopaka - I weź tą pościel!
Narzuciłam na siebie biały t-shirt i czarne spodenki. Szybkim krokiem zeszłam do kuchni, gdzie ciocia parzyła herbatę.
- Cześć ciociu, jak było na wyjeździe? 
- Oh, Bree. Dobrze, dziękuje. Jak się czujesz? Przepraszam, że musiałam cię tak zostawić, ale nie miałam innego wyjścia. Mam nadzieje, że nie jesteś na mnie zła, i że z Justinem nie było, aż tak źle.
- Nie, dziękuje ciociu. Jestem ci wdzięczna, że mogę tutaj mieszkać.
- Ah, cała przyjemność po mojej stronie, a teraz prezenty. Proszę tutaj dla mojego synka - podała małą czarną torebkę szatynowi, który wyjął z niej kartonik. 
Zegarek z jakieś drogiej firmy. Nie znam się na tych sprzętach. Potem podała mi taką samą torebkę tylko bordową. Odrzuciło mnie trochę na ten kolor, który przypomniał mi mieszkanie Ethana, ale nie chciałam wzbudzać podejrzeń. Wyciągnęłam pudełeczko, a z niego śliczną srebrną bransoletkę z Pandory z kilkoma przywieszkami.
- Dziękuje ciociu, jest śliczna.

*12 godzin później*
Sytuacja się powtarza. Piętnasty już dziś raz z rzędu. Ręka, żyletka, cięcie, krew, chusteczka. Jeszcze paręnaście cięć. Jeszcze i jeszcze. Gdy kończę płuczę rękę i ją bandażuje. Wychodzę z łazienki ubrana w piżamę, a na łóżku siedzi on. Justin i kręci głową.
- Dlaczego? - pyta.
- Bo muszę - odpowiadam.
Już nic nie mówi tylko podchodzi. Całuję mnie w czoło i wychodzi. Kładę się na łóżko, chwytam książkę leżącą na komodzie obok i zaczynam czytać. Dostaję sms.
Od Justin: Bree, damy radę. Tylko proszę nie rób tego więcej.
Odpisuję.
Do Justin: Nie możemy tego ciągnąć, co jeśli twoja mama się połapie.
Od Justin: Oboje chcemy spróbować. Jeżeli nie wyjdzie to nie, ale może się uda.
Zwariowałam, ale uznaję, że ma rację. Co mi szkodzi spróbować? Nie mam już nic do stracenia.
Do Justin: Skoro tak to nie mam zamiaru dzisiaj spać sama. 
Od Justin: Już idę.
Po chwili drzwi się otwierają, chłopak wchodzi. Zamyka je za sobą powoli, kładzie się obok mnie. Ja kładę głowę na jego nagiej klatce piersiowej i powoli zasypiam.

~.~
Co myślicie? Mam nadzieje, że się podoba. 
Jeżeli to przeczytałaś/eś to pozostaw po sobie ślad :)

10 KOM = NOWY ROZDZIAŁ
Pozdrawiam 





11 komentarzy:

  1. Suuper <3 Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju kocham twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tego bloga. Jest mega. Nie da się go opisać słowami, jest zbyt genialny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego bloga. Jest mega. Nie da się go opisać słowami, jest zbyt genialny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty !!!! jaaa jestem ciekawa jak potoczy sie akcja

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten blog jest super.Czekam na następny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaa!!!! Boskie <3333 Poprosze kolejny ! Hyhyhy kocham to ! *͵*

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg Jezu, kocham tego bloga :) *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny blog <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże oni są kuzynostwem, bardzo im współczuję :c Podobno zakazany owoc smakuje najlepiej...

    OdpowiedzUsuń