wtorek, 26 kwietnia 2016

Rozdział piętnasty (II)

Rozdział piętnasty (II)

Wszedłem do pokoju Christiana bo nie mogłem wytrzymać tych trzasków. Nie wiem co robił, może pakował prezenty w końcu za tydzień mamy święta. Jednak gdy zobaczyłem torbę leżącą na łóżku, a dookoła rozwalone wszędzie ubrania nie miałem pojęcia co się dzieje. Przecież się nie wyprowadza, prawda? Powiedział by mi wcześniej. Jesteśmy przecież jak bracia. Nie zrobiłby mi tego. W tej chwili z łazienki wyszedł chłopak z owiniętym ręcznikiem wokół bioder.
- Ey, bro robisz wyprzedaż świąteczną czy oddajesz ubrania dla potrzebujących? - zapytałem po naprawdę nie miałem pojęcia co się dzieje.
Chris tylko przelotnie na mnie spojrzał, chwycił czarne bokserki i wrócił do łazienki. Usiadłem na krześle pod ścianą i czekałem aż wyjdzie. Wyciągnąłem telefon, żeby sprawdzić, która godzina, ale nie zdążyłem bo chłopak wrócił do pokoju. 
- Co ty odwalasz Christian? - do pokoju weszła też Taylor.
Oboje patrzyliśmy na niego niezrozumiałym wzrokiem. Nie miałem żadnego pomysłu na to co wymyślił. Czasem mu odwala, ale co to ma być?
- Wyjeżdżam - odpowiedział.
Tak po prostu. Powiedział jednym słowem. Nic nie wytłumaczył. Co się tutaj dzieje? Co mu się do cholery stało! Nigdy taki nie był. Dokąd on tak nagle chce wyjeżdżać. 
- Co? Chcesz wyjechać nie wiadomo gdzie kilka dni przed świętami? 
Odpowiedz kurwa na moje pytanie, a nie ciągle wkładasz te głupie ubrania do torby! Nie wiem co mu odbiło. Mieliśmy razem spędzić święta. Tak po przyjacielsku. Oglądać jakieś debilne filmy i popijać wino. W ogóle dlaczego nie powiedział nic wcześniej. 
- Dostałem zaproszenie na Hawaje od starej znajomej. Nie mam zamiaru odmawiać. 
Jakiej kurwa starej znajomej. Chwila Bieber zastanów się. Mamy tych samych znajomych w końcu znamy się od przedszkola. Stara znajoma, która ma w chuj kasy, żeby zaprosić Chrisa na Hawaje by razem spędzić święta. Taka znajoma, która nie do końca mnie toleruje skoro jego zaprosiła, a mnie nie. Kto to może być. Kurwa. Przecież to ona. Bree.
Moje oczy niemiłosiernie się powiększyły, a po minie Christiana mogłem zobaczyć, że on już wie o kim pomyślałem i chyba się nie myliłem.
- Kiedy wyjeżdżasz? - z pytaniem wyprzedziła mnie Taylor. 
- W zasadzie mam za cztery godzinki samolot do Nowego Yorku, a stamtąd jutro wieczorem lecimy na Hawaje... I chciałem spytać cię Justin czy mnie podrzucisz. 
- Jasne, powiedz jak będziesz gotowy - odpowiedziałem bez zastanowienia i wyszedłem z pokoju.
Pojedziemy sami i będę mógł go wypytać czy jedzie z nią, czy z kimś innym. Chociaż szczerze w to wątpię. Kutas mi nie powiedział. Jak mógł mi to kurwa zrobić. A ona? Co sobie wyobraża. Tak po prostu będzie sobie zapraszać mojego kumpla na święta? O co jej do cholery chodzi. 
Wyjąłem z lodówki wodę i usiadłem na stołku przy wyspie w kuchni. I znowu się zaczęło. Przez te kilka tygodni od kiedy wróciłem z NY udawało mi się jak najmniej o niej myśleć. Tylko parę razy się przyłapałem na tym, a teraz co? Przez cały czas do kiedy Chris nie wróci będę się zamęczał pytaniami w stylu co oni tam robią albo dlaczego go zaprosiła. 
Do pomieszczenia weszła Taylor i usiadła obok mnie. Spojrzałem na nią i od razu wiedziałem, że chce o coś spytać. Nie myliłem się.
- Kto to? 
- O co ci chodzi? - powiedziałem nie do końca pewien o co pyta.
- Kim jest ta stara znajoma? Widziałam jak zareagowałeś na te słowa. Po chwili wiedziałeś o kogo chodzi. Kim ona jest? Łączy was coś? Albo łączyło?
I co ja mam ci powiedzieć? "Tak kochanie, chodziło o moją kuzynkę, którą uśmierciłem w rozmowie z tobą. To ta, którą pieprzyłem, aha no i jakieś sześć tygodni temu tez mi się udało ją zaliczyć, a zaraz po tym ci się oświadczyłem." Tak jasne już ci to mówię. Wcale nie dostaniesz szału. 
- Coś ci się wydawało, nie mam pojęcia o kim mówił. 
Spojrzała na mnie z lekko przymkniętymi oczami i zaczęła:
- Słuchaj, nie chce żebyś mnie okłamywał, więc ładnie powiedz kim ona jest, a jak nie to....
- Możemy jechać stary - krzyknął Christian.
Jezusie, dziękuje ci, że mnie uratowałeś bracie. Oby tylko Tay nie drążyła tego tematu jak wrócę. Chwyciłem szybko kluczyki, pocałowałem blondynkę w policzek i ubrałem kurtkę skórzaną. Wbiegłem do windy, która powoli zamykała się wraz z chłopakiem w środku. Zjechaliśmy do garażu w ciszy. Żaden z nas się nie odezwał słowem. Wsiadłem na miejsce kierowcy, a po chwili dołączył do mnie brunet na miejscu pasażera. Wyjechałem z podziemi i wtedy zacząłem:
- Nadal uważasz się za mojego przyjaciela? 
Chłopak spojrzał na mnie nic nie rozumiejącym spojrzeniem. Umiał grać. Właśnie teraz używał tej umiejętności. Wybacz bracie, ale znam cie aż nad zbyt dobrze.
- Wyjeżdżasz sobie z moją byłą, moją kuzynką, na której zależało i zależy mi najbardziej na świecie, i nic mi o tym nie mówisz? Wybacz ale pojebało cie? W ogóle są ten pomysł, żeby zgodzić się na jej zaproszenie? 
Widać było, że nie wie co odpowiedzieć. Dobrze. Zastanów się czy pomyślałeś zanim się zgodziłeś na ten wyjazd.
- Stary, wiem że może głupio wyszło...
- Głupio wyszło? - przerwałem mu. 
- Dobra wyszło źle. Na początku nie chciałem się zgodzić, ale ona nalegała. Poprzedzając twoje kolejne pytanie. Błagała, żebym nic ci nie mówił. Wiem tylko tyle, że bardzo chce o czymś porozmawiać. Nie lecimy sami. Będzie też jakaś jej koleżanka i asystent czy ktoś. 
Uderzyłem ręka o kierownice i dodałem gazu. 
- Wiedziałem kurwa! Ten kutas ją posuwa! Asystent, asystent, nikt więcej. Wyczułem to, ale zapierała się, że nie. 
Mina Christina nie wyrażała praktycznie nic. Nie wiedział chyba co powiedzieć, ja sam nie wiedziałem. No bo co mogłem powiedzieć? Wszystko już jest zapięte na ostatni guzik. Samolot wylatuje za jakieś 2 godziny. Bree będzie czekać na niego na lotnisku. Jutro wieczorem mają lot na Hawaje. Nic nie mogłem zrobić.
- Wybacz stary, ale tak naprawdę ona jest wolna. Może robić co chce, a ty masz narzeczoną. Nie powinieneś wpieprzać się w jej łóżkowe sprawy. Taka jest prawda. I rozumiem to, że się wkurzyła.
Całą drogę na lotnisko już się nie odzywałem. Wszystko co chciałem to powiedziałem. Stanąłem na miejscu parkingowym pod halą odlotów. Wyszedłem z auta i razem z brunet ruszyłem do środka. Gdy chłopak oddał swój bagaż główny i przyszedł czas by udał się na odprawę powiedziałem tylko kilka słów:
- Nie mów jej tylko, że mam kogoś, proszę. 
Christian chwile na mnie patrzył, nie wiedział czy może ją tak okłamać. W sumie była to chyba jego przyjaciółka i rozumiem to. Spędzili ze sobą dwa tygodnie wakacji, co prawda trzy lata temu. Ale to zawsze coś.
- To jeszcze mogę dla ciebie zrobić, bracie - uśmiechnął się.
Uścisnęliśmy się po bratersku, poklepałem go po plecach tak jak i on mnie. Gdy odchodził w stronę odprawy krzyknąłem jeszcze za nim: 
- Pozdrów ją.

~.~
Wyszedł dłuższy, ale mam nadzieje, że to żaden problem dla was.
Co sądzicie o nowym rozdziale?
O czym Bree chce rozmawiać i dlaczego z Christianem? 
Liczę na komentarze!












2 komentarze:

  1. Uwaga zgaduję, Bree chce pogadać o dziecku i zapytać czy Justin kogoś ma?
    Znając moje szczęście i twoje pomysły to nie trafiłam xD rozdział ciekawy ale przyznam szczerze, że chyba po tej mojej 'przerwie' nie odczułam tak tej długości.
    W każdym razie czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwaga zgaduję, Bree chce pogadać o dziecku i zapytać czy Justin kogoś ma?
    Znając moje szczęście i twoje pomysły to nie trafiłam xD rozdział ciekawy ale przyznam szczerze, że chyba po tej mojej 'przerwie' nie odczułam tak tej długości.
    W każdym razie czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń